|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
FakeBloodyCake
Strawberry Gash
Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:48, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Gejsza napisał: |
a ja wciąż tęskie za moim byłym- byłym i pierwszym. nigdy nie miałam chłopaka, a on był pierwszy.
a teraz na gadu gadu wyznaje [na opisach] miłość innej... |
Też tak mam.. dokładnie..
Eh, wiecie co? Chyba wszystkie mamy cholernie niska samoocenę.. jeśli uważasz, ze nikt sie Toba nie zainteresuje to tak będzie.. Tak mi się wydaje.. przynajmniej ja tak mam..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FakeBloodyCake dnia Pon 18:49, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gejsza
Administrator
Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dzielnica Gion
|
Wysłany: Pon 23:58, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Niestety to co mówisz jest prawdą...
Wiecie to co o sobie myślimy jednak na nas sie odbija- mowa ciała pokazuje wszystko.
Ja mam brzydki przywar garbienia sie x[ powinnam chodzić prosto bo to odejmuje pare kilo!
Jestem totalnie nieśmiała i nie wierze w siebie, a wszysko przez to jak wyglądam.
tragedia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FakeBloodyCake
Strawberry Gash
Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:15, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
No, ale to jak siebie widzimy to też kwestia psychiki.. xD Dzisiaj ogladałam rozmowy w toku xDDD i była tam taaka co podrywała facetów na swoją nadwagę np xD no co się komu podoba.. No, ale zwróciły moją uwagę słowa jednej babki.. że "szczupłe osoby nigdy nie zrozumieją tych, które są grube i chcą schudnąć.. i to szczupłe, które nigdy nie musiały się odchudzać powtarzaja, że najważniejsze jest wnętrze". Heh, prawdaaa.. I tego, wiele facetów nawet nie ma okazji poznac interesujących dziewczyn bo ich odpychają ich dodatkowe kilogramy.. które kojarza się z chorobą w końcu..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FakeBloodyCake dnia Wto 20:17, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miss Plastic
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wannahockaloogie
|
Wysłany: Śro 0:33, 16 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
w sumie...jak to mozna nazwac: superprzyjaznia?
wiekszosc ktorzy do mnie zarwaja maja w sobie cos arcychujowego. karol jeden sie uchowal inny XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aaa4
Dołączył: 01 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:26, 01 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
elo. Ja nie istnieje na tej brukowanej drodze dla nikogo w tej dolinie...
-Wiec na razie - rzekl zastepca i wsiadl na rower. Rozpoznal w mojej postawie czlowieka z obcych stron, skorzystal z madrosci swych przodkow i postanowil uniknac jakichkolwiek powiazan. Ale ta obcosc, ktora odkryl we mnie, nie plynie z rozterki starszego brata, ktorego dom i ziemie mlodszy brat sprzedal obcym bez porozumienia. Takie zdarzenie byloby najwiekszym z mozliwych skandali w spolecznosci tej doliny, wiec gdyby zastepca wy wachal chocby oznaki czegos takiego, szybko by wskoczyl w dziure moich watpliwosci, jak kleszcz wchodzi w uszy psa mysliwskiego, i niewatpliwie nie mialby zamiaru stamtad wyjsc. Ale we mnie odkryl po prostu obca twarz, absolutnie obojetna na cala egzystencje wioski, wlacznie z nim samym. Dlatego zastepca wsiadl na rower niezadowolony i pelen obaw, czy czasem nie rozmawial ze zjawa; odjechal naciskajac na pedaly z duza sila i kiwajac swym dlugim cialem. Zupelnie nieoczekiwanie zmienilem sie dla niego w cos tak calkowicie odleglego i pozbawionego znaczenia, jak plotka z dalekiego miasta.
-Wiec do widzenia, panie zastepco - odpowiedzialem na pozegnanie tonem, ktorego spokoj zabrzmial przyjemnie w moich uszach, ale on nawet sie nie odwrocil na glos zjawy i z glowa zwieszona melancholijnie oddalil sie, pokonujac opor wznoszacej sie pod gore brukowanej drogi. A ja szedlem powoli, usmiechajac sie do siebie, jak ktos przezroczysty, kroczacy nieznana sobie droga. Nieletnie dzieci, ktore nie zdolaly dobiec do mostu, patrzyly teraz na mnie, ale ja juz nie czulem przed nimi leku, bo odkrylem w ich zabloconych twarzach wlasna podobizne z minionych czasow, i nawet przeszedlszy przed dawnym magazynem gorzelni, zniszczonym przez supersam, nie bylem szczegolnie przygnebiony. Dzisiaj supersam byl opustoszaly, znudzona dziewczyna przygladala mi sie zza kasy oczyma tepymi i zamglonymi.
"Musisz zaczac nowe zycie, Mitsu" - zaatakowal mnie nagle Takashi. - "Moze rzucisz wszystko to, co teraz robisz w Tokio i razem ze mna wyjedziesz na Shikoku? Mitsu, nie bylby to zly poczatek nowego zycia." - Kiedy to powiedzial, po raz pierwszy od kilkunastu lat wies w dolinie wrocila do mnie jako rzeczywistosc. Powrocilem w doline, aby szukac swego "domu pod strzecha". A w istocie dalem sie nabrac na zaskakujaca melancholie, ktora nagromadzila sie jak kurz na skorze podczas jego wloczegi po Ameryce. A co do mojego "nowego zycia" w dolinie, to byl to zwykly podstep Takashiego, ktory chcial ubiec moja odmowe i dzieki temu sprzedac bez przeszkod spichrz i ziemie dla czegos, co rozpalalo w nim niejasne namietnosci. Dla mnie dolina nie istniala od poczatku tej podrozy. Zwlaszcza ze nie zostawilem w niej zadnych korzeni, dlatego ten dom i ziemia nie maja dla mnie prawie zadnej realnej wartosci. Brat mogl przeciez wydrzec je ode mnie bez stosowania jakichkolwiek podstepow. Teraz wspinalem sie powoli i niepewnie brukowana droga, przypominajaca srodek lodzi w przekroju, ktora jeszcze tak niedawno bieglem polegajac na wspomnieniu dzieciecego poczucia rownowagi. Czulem co prawda nieokreslony niepokoj plynacy z przeswiadczenia, ze nie ma ze mna zwiazku cala ta dolina wlacznie z ta brukowana droga; z drugiej strony po powrocie do doliny zostalem wyzwolony z poczucia winy za to, ze utracilem tozsamosc z prawdziwym soba, jakim bylem od dziecinstwa.
-Jestes zupelnie jak mysz! - Przeciw calej dolinie oskarzajacej mnie w ten sposob moge teraz odpowiedziec wrogo: jakimze to prawem zwracacie sie tak impertynencko do czlowieka dla was obcego, nie majacego z wami zwiazku? W tej dolinie jestem tylko jednookim przechodniem, na swoj wiek nazbyt otylym, i nic z jej rzeczy i spraw nie moze przywolac ani wspomnienia, ani zjawy jakiegokolwiek innego prawdziwego,,ja". Jednak mam prawo upierac sie przy tozsamosci przechodnia. Mysz tez ma swoja mysia tozsamosc. Jesli jestem mysza, to nie ma potrzeby niepokoic mnie wolaniem: "Ty jestes zupelnie jak mysz!" To male domowe stworzenie skrzyczane w ten sposob i wbiegajace do nory bez ogladania sie na boki - to ja we wlasnej osobie. Zasmialem sie bezglosnie.
Gdy wrocilem do domu, sprzedanego przez mlodszego brata "cesarzowi" supersamu, do domu, ktory ani do mnie, ani do nikogo z mojej rodziny juz nie nalezal, spakowalem podreczne przedmioty do walizki. Jesli Takashi sprzedal nie tylko spichrz, lecz takze ziemie, musial za to otrzymac sume wielokrotnie wyzsza od tej, ktora nam, mnie i zonie, podal wspominajac o zaliczce. Jeszcze w dodatku z falszywej zaliczki, ktora mi wydzielil, ponad polowe wyludzil jako darowizne na rzecz druzyny futbolowej. Wyobrazilem sobie, jak Takashi opowiada z naiwna duma czlonkom swej druzyny o tym, ze nie tylko mnie ograbil z domu i ziemi, ale tez zmusil do ofiarowania im czesci tej falszywej zaliczki. Przypuszczalnie moj datek byl w efekcie przyslowiowa kropka nad,,i" w komedii, w ktorej Takashi grajacy role chytrego zloczyncy wyprowadzil w pole dobrodusznego, ale niezbyt rozgarnietego czlowieka, w ktorego roli wystepowalem. Ze spichrza przynioslem ksiazke Penguina, slowniki, notatniki, papier, zapakowalem do walizki i czekalem na powrot brata i jego strazy przybocznej, do ktorej swiezo przylaczyla sie moja zona. Wroce do Tokio i bede chyba znowu budzac sie kazdego ranka odczuwal tepy i nieustepliwy bol we wszystkich czesciach ciala. I twarz, i glos stopniowo ulegna zniszczeniu, byc moze usta rzeczywiscie sie wyostrza jak mysi pyszczek i zaczne mowic szeptem, piskliwym glosikiem. W ogrodzie za domem wykopie dol, tym razem tylko po to, bym wlazil tam o swicie. Tak jak obywatele Ameryki maja schrony na wypadek wojny atomowej, ja bede mial jedna jame na medytacje. I choc dzieki mojemu indywidualnemu schronowi uzyskam szanse spokojnego zblizenia sie ku smierci, to poniewaz nie bede staral sie zapewnic sobie bazy przezycia smierci innych ludzi, a wiec ani sasiedzi, ani dostawca mleka nie beda mieli powodu zywic do mnie nienawisci z powodu moich ekscentrycznych zwyczajow. Bedzie to decyzja, ktora calkowicie odetnie ode mnie przyszlosc mogaca mi przyniesc odkrycie nowego zycia w domu pod strzecha, ale z drugiej strony da mi okazje glebszego zrozumienia sensu wszystkich czastek mojej przeszlosci, a takze czynow i slow zmarlego przyjaciela.
Kiedy Takashi i inni wrocili, spalem obok paleniska. Pozycja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|